© 2025 Proudly created with Beata Skoneczko
© 2025 Proudly created with Beata Skoneczko
Opinie pacjentów o TCK
Do kliniki Wolmed trafiłam z objawami bardzo silnej depresji poporodowej. Jako jedną z metod leczenia zaproponowano mi terapie czaszkowo - krzyżową, prowadzoną przez panią Beatę. Informacje jakie znalazłam w Internecie nie były zachęcające ani tłumaczące na czym terapia polega. Na pierwszą sesje poszłam nie wiedząc co tak naprawdę mnie czeka.
Terapia okazała się godzinną sesją, podczas której prowadząca dotykała, uciskała, muskała różne części mojego ciała. Moim zadaniem było analizowanie tego co podczas terapii dzieje się w moim ciele albo skupianie się w określonych przez terapeutkę momentach na uczuciach, emocjach albo osobach. Każda kolejna godzinna sesja niosła nowe doznania: od uczucia ciężkości w ciele, oddychania 'na odwrót' , tracenia równowagi w czasie leżenia na stole do masażu. Cały czas mimo różnych doznań czułam się bezpiecznie. Efekty terapii pojawiały się powoli, ale z każdą sesją czułam, że moje ciało 'budzi' się jak z jakiegoś letargu.
Klinikę opuściłam po czterotygodniowym pobycie w stanie bardzo dobrym. Terapie
czaszkowo - krzyżową uważam za jeden z kluczowych czynników, które wpłynęły na efekt leczenia.
Katarzyna
Terapia czaszkowo-krzyżowa to przeżycie magiczne, choć z magią nie ma nic wspólnego.
Terapia czaszkowo-krzyżowa to masaż, jednak z klasycznym masażem mało ma wspólnego - to bardzo delikatne mikroruchy i uciski. TCK przypomina mi jak delikatne, a zarazem związane z sferą myśli i
uczuć, mam ciało. Jest ona dla mnie uzupełnieniem pracy terapeutycznej (psychologicznej). Problemy, lęki i traumy spychamy często „pod dywan”, do nieświadomości. Przyjmuje je też ciało, w swoisty sposób
„zapamiętuje” w postaci napięć, blokad. Na terapii czaszkowo -krzyżowej mogę popracować z tym co wyparłam ze świadomości, do czego nie potrafiłam dotrzeć podczas „zwykłej” pracy psychologicznej.
Ela
Na TCK zgłosiłam się po tym, jak moja terapeutka mi ją poleciła. Powiedziała, że ta terapia może pomóc w uwolnieniu stłumionych i 'zepchniętych' w ciało emocji, dających się we znaki pod postacią różnego rodzaju bólu (miałam je często - głowa, plecy, nerwobóle w klatce piersiowej).
Na początku czułam po prostu spokój i relaks leżąc i doświadczając terapii. Z czasem zaczęłam doświadczać różnych emocji, wspomnień, wrażeń, obrazów z przeszłości. Czułam się spokojniejsza ale też uwolniona od jakiegoś ciężaru. Lepiej czułam swoje ciało,
ale też miałam lepszy kontakt z potrzebami i emocjami. W efekcie terapii (trwała u mnie ponad rok), czułam się znacznie pewniejsza siebie, odzyskałam energię do życia i do realizacji swoich celów. Ustały bóle pleców i niekończące się zmęczenie. Co jakiś czas chodzę na TCK, by umocnić efekty rocznego systematycznego procesu zmiany. Polecam wszystkim!
Renia
Ja, lat 43, napięta do granic możliwości, dusząca się łapiąc każdy oddech, emocjonalnie odcięta od siebie… Nie lubię Jako że dotyku ludzi, nie lubię nawet ich bliskości w mojej strefie bezpieczeństwa.. Beata zapytała czy może mnie dotknąć ufam jej jako mojej terapeutce wyraziłam na to zgodę, a wtedy całkiem nieoczekiwanie stało się to: Pierwszy raz: dotyk trwał koło godziny. Zaskoczył mnie swoją delikatnością
i ukojeniem stresu odczuwanego od lat. Pierwszy raz od bardzo dawna poczułam rozluźnienie i komfort,
poczucie bezpieczeństwa. Dotyk dawał przyjemność, delikatne ruchy ledwo wyczuwalne na ciele
z minuty na minutę przynosiły ulgę. Nie wiem jak to działa, nie muszę tego wiedzieć, wystarczy że po pierwszej sesji wyszłam z gabinetu uśmiechnięta w duszy, rozanielona błogim uczuciem które się we mnie rozpanoszyło i trwało już do końca dnia. Mój ciężki i z trudem łapany oddech był spokojny, dużo głębszy i niemal pełny w stopniu którego nie czułam od dwóch lat. Wstając z leżanki po zakończeniu terapii naprawdę odczuwałam żal że to już koniec i miałam w sobie przekonanie że chcę doświadczyć tego ponownie. Drugi raz: to było cudowne doświadczenie. Do dzisiaj pamiętam stan mojego ciała po wyjściu z gabinetu, od lat nie czułam takiej radości i spokoju… Tym razem ciało czuło więcej, dłonie chwilami jakby parzyły ciało choć Beaty szczupłe palce miały normalną temperaturę… To moje ciało reagowało zaskakując mnie tym totalnie. Uczucie mrowienia w nogach tak silne jak rzadko kiedy, miłe
i roznoszące po ciele ciepło, palący dotyk odczuwany w okolicy krzyżowej który grzał jak poduszka
elektryczna. Wszystko co się działo było wręcz magiczne, dawało komfort jakiego nie czułam
nigdy… I ten spokój, który zawładną moim ciałem i duszą, chciałam żeby ta chwila trwała nieprzerwanie! Niesamowite doznanie, niby nic wielkiego ale wywarło tak wielkie wrażenie że do końca swoich dni będę z ogromną przyjemnością wspominać to uczucie. Po wyjściu z gabinetu byłam jak na haju, radosna, wewnętrznie szczęśliwa jak nigdy a rozluźnienie ciała dawało mi komfort jakiego nie czułam chyba nigdy… Dużo mocniej kochałam samą siebie, swoje ciało, wszystko to czego doświadczyło i ono i dusza. W głowie miałam jedną myśl, było cudownie! Chcę i muszę jeszcze tego doświadczyć! Relaks jaki zawładnął mną był niesamowity, całe napięcie wielu lat zniknęło pod powłoką zrelaksowania i zadowolenia z tu i teraz, choćby nie wiem co. Terapia czaszkowo - krzyżowa… Do tej pory nie zagłębiałam się w szczegóły, jak to działa i na czym polega… Ale pierwszy raz zagłębiłam się w siebie
zauważając że mogę czuć coś więcej niż napięcie i stres. Niesamowita reakcja mojego ciała,
które nieświadomie i bez zapierania się przed tym dotykiem popłynęło w kierunku spokoju i relaksu pokazało mi, że to niemal magiczny dotyk. Dotyk który przynosi ulgę, poczucie bezpieczeństwa, kontakt ze swoim ciałem… Mogłabym odczuwać taki stan codziennie. Ja, nie lubiąca żadnego dotyku uznaję do doświadczenie za jedno z najprzyjemniejszych w moim życiu pod względem ukojenia i poczucia bezpieczeństwa. Od czasu pierwszego kontaktu z tą terapią nie powróciły bóle krzyża, choć wcześniej dokuczały mi co dwa tygodnie od wielu lat…
Beata Skoneczko to cudowny terapeuta i specjalista w zakresie terapii czaszkowo – krzyżowej i nie tylko. Jej dłonie mają moc, ich delikatność jest jednocześnie ich wielką siła. Doświadczę tej terapii w wykonaniu Beaty jeszcze na pewno nie raz, będę wracała ponieważ
dzięki temu w moim życiu zachodzą zmiany które w efekcie końcowym dadzą mi upragniony spokój duszy i komfort własnego ciała. Każdemu polecam doświadczyć, każdy niedowiarek może zasmakować tego dotyku z czystej ciekawości, jeżeli będziemy choć trochę otwarci na choćby osiągnięcie relaksu przeżyjemy magiczny czas w dłoniach wspaniałej terapeutki.
Marta